Witold Kurski – były zawodnik bojerowy
GDZIE NA ŚLIZGACH LODOWYCH ŻEGLOWALI
POLSCY STUDENCI
PRZED 1940
ROKIEM -- JEZIORO NAROCZ
O istnieniu przed
drugą wojną żeglarstwa akademickiego na jeziorze Narocz dowiedziałem się
na kursach żeglarskich w latach pięćdziesiątych, oglądając pochodzące stamtąd
fotografie żeglarskie polskich studentów
przedwojennej Politechniki Gdańskiej (T.H.D.) i nawet rozmawiając z niektórymi
z nich, już po wojnie gdy zostali profesorami. Ale żaden z nich nie wspomniał o
żeglarstwie lodowym. Dopiero gdy w Żaglach
No 3/60 przeczytałem
opowiadanie Włodzimierza Głowackiego NAROCZ ZIMĄ przedrukowane z wydania przedwojennego
zorientowałem się, że nasi akademicy i na tym akwenie byli aktywni również
zimą. I nie tylko akademicy. Z artykułu
Jarosława Jaszczura – Nowickiego „ Rozwój Żeglarstwa Lodowego w Polsce do Roku
1939” zamieszczonego w opracowaniu
Konferencji Naukowej 5 – 6 maja 2000 r. – HISTORIA ŻEGLARSTWA
na stronie 209 dowiedziałem się, że
na jeziorze Narocz, Wileńska
Chorągiew Harcerska organizowała kursy instruktorów bojerowych. A więc
kursy dla Instruktorów Żeglarstwa Lodowego były prowadzone przed wojną nie tylko w Augustowie przez majora Osińskiego, lecz i
na Naroczy.
Zamieszczamy poniżej
to opowiadanie, ale wcześniej przytoczymy krótkie informacje o warunkach
hydro-geologicznych jeziora oraz mapkę z której czytelnik zorientuje się, jak
autor opowiadania jechał z Kobylnika do
schroniska koleją brzegiem jeziora i
gdzie podczas regat jego ślizg prawdopodobnie wpadł w torosy, nazywane
przez autora skrzeczącymi szkierami.
Powierzchnia jeziora Narocz
79.6 kilometrów kw.
Długość 12.8
kilometrów
Maksymalna szerokość 9.8 kilometra
Średnia głębokość 8.9 metrów
Maksymalna głębokość 24.8 metrów
Objętość wody jeziora 710 milionów metrów kubicznych
Niecka jeziora jest zaliczana do typu stawowego a nie
rynnowego i jest to efekt działalności lodowca. Półwysep Nanosie rozdziela nieckę na mniejszą zwaną Mały Ples
z największą głębokością 18 metrów
i na większą zwaną Duży Ples z największą głębokością 24.8 m. Pomiędzy
półwyspem Nanosie a półwyspem przy
Pasynkach ciągną się spłycenia poniżej
1.3 metra, tylko środkiem jest rynna
szerokości około 400 metrów z
głębią 23 metry, łącząca obydwie niecki.
Ten charakter dna ma wpływ na nawigację w lecie a w zimie na warunki lodowe.
Przeczytawszy to opowiadanie nie można się nadziwić i oprzeć
wrażeniu jak skromna była strona materialna tego żeglarstwa lodowego. Ślizgi
konstrukcji drewnianej zmontowane prawdopodobnie z użyciem wyłącznie połączeń śrubowych z żaglami używanymi w lecie na łodziach żaglowych, a więc całość wykonana przy najmniejszych
kosztach i te ślizgi wspaniale
sprawdzały się w najcięższych warunkach pogodowych. A ileż radości z żeglowania
na takim ,,prymitywnym” ślizgu, na
dygocącym z emocji kłębku desek, lin i płótna. To wcale nie były prymitywne
ślizgi, bowiem dawało się na nich żeglować i nimi sterować. Udział studenta w takim obozie
bojerowym skutkował nabyciem pozytywnych cech charakteru. Samo dotarcie od
stacji kolejowej w Kobylniku do Schroniska na brzegu po przeciwnej stronie
jeziora, to przebycie blisko osiemnaście kilometrów w warunkach nocy i mrozu osiemnasto
stopniowego. Taksówek w tamtych czasach nie było, albo były ale nie na kieszeń
studenta, a sanie były najpewniejszym
środkiem transportu w warunkach śnieżnej zimy.
Opracowano: Gdańsk dnia 30 stycznia 2018 r.
Opracował na blogu - Paweł Kurski - fan żeglarstwa lodowego