CO STAŁO SIĘ Z PLANAMI KONSTRUKCYJNYMI ŚLIZGU L-8 WEILANDA
Poniżej załączam tekst mojego dziadka WITOLDA, który na lodzie Jeziora Łukomie spotykał się w latach pięćdziesiątych z Ottonem Weilandem oraz miał kontakty z pracownikami Stoczni Chojnickiej, produkującej wówczas ŚLIZGI LUDOWE L8.
Tekst ten jest odpowiedzią na komentarz Pana Jerzego Zwiora z Katowic, do wcześniejszego wpisu pod tytułem BOJEROWE TAJEMNICE.
Ślizgi L8 czyli tak zwane Weilandy, były budowane w Stoczni Chojnickiej od pierwszej połowy lat pięćdziesiątych,
według planów, wykonanych profesjonalnie przez inżynierów i kreślarzy z
Chojnic na podstawie dostarczonych przez
Ottona Weilanda szkiców konstrukcyjnych ,,
Ślizgu Ludowego”. Ta dokumentacja wytworzona w stoczni, zarówno konstrukcyjna
jak i technologiczna, była zgodna z polskimi normami i wymaganiami polskiego rysunku technicznego, a pierwotne
szkice Ottona Weilanda tych norm nie spełniały. Tę informację przekazał mi w
1957 roku kierownik działu, inżynier Jerzy Krzewski ze Stoczni
Chojnickiej. Trzy ślizgi L8 o numerach
8/54, 8/55, 8/56 zakupiła, od Stoczni Chojnickiej Politechnika Gdańska a ściślej jej wydział
socjalny, do użytkowania przez pracowników, na początku 1956 roku. Na tych ślizgach żeglowałem. Od Pana inżyniera Krzewskiego dowiedziałem się, że
ślizgi stoczniowe budowane po 55 roku miały nowoczesne rozwiązania dźwigara pod masztowego podobnego do dźwigara
Monotypu XV, oraz układ sterowy jak w XV
z odchylaną sterownicą i pojedyncze burty, i te zmodyfikowane przez biuro
stoczniowe rozwiązania, Otton Weiland zaakceptował. Te ślizgi prezentowały się bardzo elegancko.
Ślizgi na których wówczas żeglowałem nie miały
samohamownego urządzenia do przytrzymania szota. Na prawej burcie była knaga będąca przyczyną częstych urazów uda i podudzia sternika i
dlatego pojedynczy żeglarze samodzielnie montowali małe kabestany aby ułatwić
żeglugę.
Duże kłopoty w żegludze sprawiały nieprawidłowo zaklinowane
salingi, które podczas żeglugi składały się. W rozmowach z Ottonem Weilandem w
1956 roku zwróciłem na te mankamenty
uwagę i ponownie w 1958 roku w kontaktach z inżynierem Krzewskim.
Uważam, że ślizg L8 ma zalety w szkoleniu początkujących i w
żegludze rekreacyjnej, zwłaszcza osób dorosłych, bowiem sternik siedzi w
wygodnym ergonomicznym kokpicie, steruje kołem podobnym do kierownicy
samochodowej i cały czas widzi po jakim lodzie
poruszają się płozy boczne. Może też bez obrotu głową, obserwować akwen
przed ślizgiem w zakresie kątów od lewego trawersu przez dziób
do prawego trawersu. Ślizg jest całkowicie bezpieczny dla załogi podczas wywrotki a to dzięki
hamującemu działaniu żagla i umieszczonemu blisko rufy kokpitowi sternika.
Nie słyszałem choćby o jednym przypadku
złamania masztu w ślizgu Weilanda podczas wywrotki. Warto więc odtworzyć tę
konstrukcję nie tylko ze względów sentymentalnych.
Aby zbudować ślizg,
to trzeba mieć plany konstrukcyjne. Niestety profesjonalnie wykonane plany
stoczniowe ślizgu L8, a więc konstrukcji sprawdzonej i zaawansowanej nie istnieją!
W Stoczni Chojnickiej wielokrotnie już byli poszukiwacze
tych planów. Niestety nie znaleźli
planów ślizgu L8, bowiem gdy Stocznia Chojnicka przeszła na produkcję łodzi z laminatów to
zlikwidowała archiwa dotyczące konstrukcji
drewnianych a taką jest ślizg L8. Te wiadomości pochodzą od
Charzykowskich żeglarzy.
Jedyne co można doradzić entuzjastom chcącym zbudować
dopracowaną wersję ślizgu Weilanda L8.
Należy odnaleźć egzemplarz zbudowany po 1955 roku (numery wyższe od 8/54),
rozebrać go i odtworzyć dokumentację stoczniową ślizgu. Wzorowanie się na ślizgach starszych a więc o najniższych
numerach rejestracyjnych nie ma sensu, bowiem będą to egzemplarze wersji
przedprodukcyjnej, zbudowane według pierwszych
szkiców Weilanda. Odtworzenie planów konstrukcyjnych produkowanego przez stocznię ślizgu L8 to
zadanie dla młodego pokolenia fanów żeglarstwa lodowego.
Tekst- Witold Kurski - były zawodnik bojerowy - 3 grudnia 2018 r.
Opracował na blogu - Paweł Kurski - fan żeglarstwa lodowego.